piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział I

Po wejściu poczułam zapach świeżej wanilii roznoszący się po domu. Na korytarzu jedna ściana poświęcona była naszym fotografiom z dzieciństwa, a po jej lewej stronie stała ogromna szafa, z której dosłownie wylewała się sterta szpilek.
W salonie najbardziej rzucała się w oczy czarna, ekskluzywna kanapa i duży plazmowy telewizor. Po oprowadzeniu, rozpakowaniu się i zjedzeniu obiadu we trójkę udałyśmy się do pobliskiej galerii handlowej. 
- Musimy Wam kupić coś zajebistego!
- Pierwszą i ostatnią rzeczą na mojej liście są korki.
- Chyba żartujesz?
- Nigdy nie grałaś w piłkę?
- Nie, raczej mam inne hobby.

Po zakupach udałyśmy się na boisku, które znajdowało się zaledwie kilka metrów od domu Eve. W pewnej chwili niechcący wykopałam piłkę na drugą stronę boiska. Przyniósł ją średniego wzrostu brunet, o intensywnie zielonych oczach.
Był całkiem przystojny.
Dopiero po chwili zauważyłam, że to ON - Neymar. Idol mojego brata.
- O, widzę, że mam konkurencję.
- Jak nie umiesz grać to każdy jest dla ciebie konkurencją. Oddasz mi tą piłkę?
- Proszę księżniczko.
Spiorunowałam chłopaka wzrokiem i ruszyłam w stronę przyjaciółki.
- Kto to był ? - zapytała.
- Neymar... - powiedziałam niepewnie.
- CO ?!
- No tak. Chodźmy do domu jestem już zmęczona...
- Ok.

*NASTĘPNY DZIEŃ*

Po przebudzeniu poczułam zapach znany mi z dzieciństwa. Siostra musiała przygotować moje ulubione musli. Ona gotowała dokładnie tak samo jak mama. Wstałam i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku kuch, gdzie czekały już na mnie dwie znane mi osoby.
- Jak się spało? - zapytała Ev.
- Dobrze, dzięki. Która jest godzina?
- 6:30.
- Idealna pora na bieganie.
- To leć, tylko najpierw zjedz śniadanie.
Szybko się przebrałam i już miałam w głowie ustaloną trasę.
Gdy miałam skończyć godzinny trening usłyszałam znajomy głos...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz